środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 2

Obudził mnie Charlie, mówiąc że jest już po dziesiątej. Wzięłam telefon do ręki i wybiłam numer, który  sobie zapisałam. Zanim wcisnęłam zieloną słuchawkę nabrałam głęboki wdech powtarzając sobie w myślach, że wszystko będzie dobrze. Po chwili zadzwoniłam. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci... nareszcie ktoś podniósł słuchawkę mówiąc :
- Tak słucham?
-Dzień dobry - zaczęłam - Ja dzwonię w sprawie tego ogłoszenia.
- Rozumiem. Spotkajmy się, więc za dwie godziny w centrum miasta, w kawiarence, dobrze?
-Oczywiście. Do widzenia.
-Do widzenia - usłyszałam po czym się rozłączyłam. Chwilię jeszcze posiedziałam, po czym wstałam kierując się w stronę szafy. Wybrałam krótkie spodenki i t-shirt, tak czy siak się przebiorę więc to w czym chodziłam po domu nie miało najmniejszego znaczenia. Po ubraniu się, poszłam do łazienki. Wkładając ręce pod bieżącą wodę obmyłam sobie twarz orzeźwiającą wodą i dokładnie wytarłam ręcznikiem, wyszczotkowałam jeszcze zęby i udałam się do kuchni w celu sporządzenia śniadania. Charliego już nie było, pojechał do pracy. Nie chciało mi się robić czegoś skomplikowanego, więc zabrałam się za robienie kanapek. Po wykonaniu czynności, zaparzyłam herbatę i usiadłam do stołu. Minęła już godzina. Coraz bardziej się stresowałam. Po skonsumowaniu posiłku, posprzątałam po sobie, po czym poszłam do swojego pokoju. Nie wiedziałam co ubrać, a raczej nie wiedziałam co będzie najbardziej stosowne na takie spotkanie, w końcu jednak zdecydowałam się na miętową sukienkę, a  do tego wybrałam czarne koturny<klik>. Po założeniu tego zestawu, ponownie udałam się do łazienki. Tam zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone. Nie robiąc nic więcej ze swoim wyglądem wyszłam z domu zabierając torebkę oraz siwi.  Przekluczyłam dom i ruszyłam w stronę miasta. Z każdym korkiem stresowałam się coraz bardziej. Nie wiedziałam czy mi się uda  zdobyć tą pracę, jednak miałam taką nadzieję. Po dziesięciu minutach byłam już w centrum, kierując się w stronę kawiarenki. Była tylko jedna w tej okolicy, więc nie miałam żadnych trudności. Po wejściu do pomieszczenia, od razu zawiesiłam wzrok na ciemnym mężczyźnie po czterdziestce siedzącym przy pierwszym stoliku. Miał bardzo sympatyczną twarz co sprawiało, że stres znikał. Z nadzieją, że to właśnie ten mężczyzna, z którym rozmawiałam przez telefon podeszłam do stolika grzecznie się witając.  Wstając ze swojego miejsca odpowiedział :
- Dzień dobry. To z tobą rozmawiałem przez telefon prawda?
-Tak to prawda. Nazywam się Mandy Carter . - odpowiedziałam, wyciągając dłoń.
- Paul Higgins. Miło mi cie poznać. - przedstawił się równocześnie, całując moją dłoń. - Może usiądziesz?
- Z chęcią. - odparłam zajmując miejsce. - Proszę, to moje CV. - podałam podając mu kartę z moimi osiągnięciami.
- Dziękuję. - powiedział po czym zaczął czytać. Nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać. Po około 2 minutach oznajmił:
- No proszę,skończyłaś szkołę taneczną jako szóstkowa uczennica.
- Tak to prawda. Między innymi dlatego chcę dostać tą pracę. - powiedziałam zdecydowanie.
- No dobrze, wezmę cię na próbę, jeżeli się sprawdzisz to  porozmawiamy o dalszej
współpracy.- Po tych słowach stres kompletnie mnie opuścił. Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech, jednak on po chwili dodał:
- Mam nadzieję, tym razem trafiłem na osobę, która poradzi sobie z moimi chłopcami. - po tych słowach zaśmiał się, jednak ja patrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Pozwól, że ci wyjaśnię. - powiedział opierając się łokciami o blat. - Jestem menadżerem, zespołu One Direction... -  w tym momencie, wypowiedź przerwał mu  dzwoniący telefon. Przeprosił i odszedł od stołu. Miałam chwilę, aby przeanalizować sobie jego ostatnie słowa. "Menadżer One Direction?! Ja mam uczyć tańca One Direction?! Ale jak to ?! " zaczęłam panikować, myślałam że będzie to jedna osoba, góra dwie, albo że mam poprowadzić jakąś grupę, ale nie sądziłam, że będzie to pięć sławnych chłopaków. To był szok, nawet przebrnęła mi przez głowę myśl, że powinnam zrezygnować, jednak od razu przypomniałam sobie, że potrzebuję pieniędzy, aby pomóc Charliemu, poza tym nie po to chodziłam do szkoły tańca, aby teraz tchórzyć. " Dasz sobie radę Mandy! " powtarzałam w myślach. "Będzie dobrze". Z moich myśli wyrwał mnie pan Higgins.
- Przepraszam, ale muszę już lecieć. A więc przyjmujesz tę pracę? - zapytał. Głos mi się trochę zawahał jednak odpowiedziałam stanowczo:
-Zgadzam się.
-Świetnie! A więc zaczynasz od jutra. Zjaw się w studiu o godzinie  8 00. Wiesz gdzie to jest?
-Tak wiem.
- A więc do jutra. Mam nadzieję, że się pojawisz. Do widzenia.
- Na pewno się pojawię, do zobaczenia. - odparłam, po czym wstałam i również wyszłam z kawiarni. Dochodziła godzina 13 00, stwierdziłam, że nie ma sensu wracać do domu, bo i tak będę się nudzić. Udałam się więc do parku, który znajdował się pięć minut od miasta. Gdy doszłam do celu, usiadłam na pierwszą wolną ławkę i wyciągnęłam słuchawki. Włączając piosenkę, zatopiłam się w muzyce, jednak cały czas w głowie miałam słowa pana Higginsa : " Mam nadzieję, tym razem trafiłem na osobę, która poradzi sobie z moimi chłopcami." " O co mu mogło chodzić? Przecież to profesjonaliści, na pewno zachowują się przyzwoicie i podchodzą do sławy poważnie, nie wygłupiają się. Na pewno są jak  inne rozwydrzone gwiazdeczki, ciągle grymaszą, obrażają się, mają swoje zachcianki. Nie rozumiem o co chodziło ich menadżerowi. Myślę, że poradzę sobie z ich zmianami nastroju. Jestem cierpliwa i wyrozumiała, nawet dla takich gwiazdeczek." Gdy sobie wszystko analizowałam w głowie, poczułam czyjeś ręce na swoich oczach. Nie musiałam długo główkować kto to, ponieważ wszędzie poznałabym te perfumy.
-Charlie, wiem że to ty. - powiedziałam śmiejąc się.
- Brawo, zgadłaś. Hej siostra ! - odsłonił mi oczy witając się, równocześnie siadając obok mnie. - I jak poszła ci rozmowa?
- Nie udało się. - chciałam go nabrać, więc skłamałam spuszczając głowę, na znak że jest mi smuto. Oczywiście się nabrał, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Objął mnie ramieniem mówiąc:
-Ojj Mandy, nic się nie stało poszukasz czegoś innego. - nie wytrzymałam, wybuchnęłam głośnym śmiechem, a Charlie zdezorientowany, spojrzał się na mnie po czym zrozumiał, ze to żart. Udał, że się obraził.
- Charlie ty nie umiesz kłamać. - powiedziałam przytulając się do niego. Po paru sekundach odwrócił się w moją stronę, również wybuchając śmiechem.
- Ty kłamczucho jedna! - krzyknął, po czym zaczął mnie gilać. Znowu zachowywaliśmy się jakbyśmy byli małymi dziećmi. Po paru minutach, obaj się opanowaliśmy, po czym Charlie powiedział:
- A teraz tak na serio. Jak ci poszło?
- No dostałam tą pracę. Mam przyjść jutro o 8 00 do tego studia co mi pokazałeś.
- Ooo, aż tam? To kogo ty będziesz uczyć tego tańca?- zapytał.
- Nie uwierzysz. Będę uczyć zespół One Direction. - zatkało go. Spodziewałam się takiej reakcji, jednak nie chciałam żeby milczał, więc szturchnęłam go na znak, że ma coś odpowiedzieć.
- No proszę. Gratuluje siostra! Jestem z ciebie dumny. - oznajmił, przytulając mnie. - Musimy to uczcić.
- Jak?- zapytałam.
- Idziemy do baru, chodź! - wstał, łapiąc mnie za rękę. Skierowaliśmy się, w stronę baru, który znajdował się kawałek od parku. Gdy doszliśmy na miejsce, Charlie otworzył mi drzwi i razem weszliśmy do wielkiego pomieszczenia. Naszym celem był bar z drinkami, więc tam się udaliśmy. Poprosiłam barmankę o coś słabszego, ponieważ jutro muszę być wypoczęta a nie na kacu. Charlie oczywiście musiał zaszaleć i poprosił o wódkę.
-Wznoszę toast, za moją najukochańszą siostrę. - powiedział podnosząc kieliszek w górę.
- A ja wznoszę toast za nas. - oznajmiłam, po czym również podniosłam swoją szklankę. Obiliśmy naczynia o siebie, na znak tego toastu po czym, wypiliśmy zawartość. Cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a Charlie pił kieliszek za kieliszkiem. Po 2 godzinach był kompletnie pijany. Postanowiłam, więc wyjść z nim z budynku i zadzwonić po taksówkę, ponieważ nie dam rady iść z nim pieszo. Tak jak chciałam tak też zrobiłam. Wyszłam i posadzając Charliego na ławce zadzwoniłam po taksówkę. Kierowca od razu się zjawił otwierając mi drzwi samochodu i pomagając bratu wsiąść do pojazdu. Powiedziałam gdzie ma nas zawieść, po czym ruszyliśmy.  W pięć minut byliśmy na miejscu. Wysiadłam, równocześnie zapłacając  kierowcy. Charliemu jakimś cudem udało się wyjść z samochodu samodzielnie. Kładąc swoją rękę na moim ramieniu, ruszyliśmy w stronę drzwi. Zgrabnym ruchem wyciągnęłam kluczyk z torebki, po czym odkluczyłam dom. Od razu zaprowadziłam brata do pokoju, kładąc na łóżku. Sama poszłam do przedpokoju w celu ściągnięcia butów. Po wykonaniu tej czynności skierowałam się do kuchni. Byłam strasznie głodna. Zabrałam się, więc za zrobienie kanapek i przygotowaniu sobie czegoś do pica. Po 10 minutach wszystko miałam gotowe, po czym skierowałam się z jedzeniem do salonu. Tam oglądając jakiś  serial skonsumowałam je. Dochodziła godzina 17 00. Stwierdziłam, że potańczę  sobie na tarasie. Muszę się trochę rozruszać, przed jutrzejszym spotkaniem. Poszłam, więc do swojego pokoju, wybrałam luźne spodenki oraz -shirt Po przebraniu się w ten zestaw, udałam się na taras. Włączyłam jakiś podkład, z telefonu, po czym zaczęłam tańczyć. Byłam w swoim żywiole i czułam się świetnie. Zatańczyłam każdy układ jaki pamiętam ze szkoły. Po 2 godzinach, byłam już zmęczona. Wyłączyłam, więc muzykę i udałam się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Zabrałam ze sobą czystą bieliznę oraz piżamę. Po rozebraniu się, weszłam pod bieżącą wodę. Umyłam dokładnie, każdą część ciała oraz włosy, po czym spłukałam z siebie zawartość piany. Po wyjściu owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam wycierać. Gdy byłam już całkiem sucha założyłam bieliznę oraz piżamę. Rozczesałam jeszcze tylko włosy i byłam gotowa. Po wyjściu z łazienki udałam się do swojego pokoju. Tam odpaliłam laptopa i włączyłam tt. Z ciekawości weszłam na konto, jednego z członków One Direction. Harrego Stylesa. Moją uwagę przykuł jeden tweet, którego treść brzmiała: " Jutro pierwsza lekcja, z nową choreografką! Myślę, że będzie dobra zabawa! ". Po przeczytaniu tego, lekko się zaśmiałam. " Też mam nadzieję, że będzie fajnie" pomyślałam w duchu po czym, się wylogowałam i wyłączyłam laptopa. Wstałam z łóżka i udałam się do pokoju Charliego. Chciałam sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Tak jak sądziłam, nadal spał. Przykryłam go więc  kocem i pocałowałam w czoło. Po wykonaniu tej czynności, wyszłam i udałam się do swojego pokoju, po czy położyłam się do łóżka  i momentalnie zasnęłam.

_________________________________________
Hmmm, co tu dużo pisać. Chciałabym, aby więcej osób wyraziło swoją opinie na temat tego bloga, a nie tylko 2 osoby, bo nie jestem pewna czy to co pisze jest serio dobre. Mam nadzieję, że przybędzie trochę tych komentarzy, a przede wszystkim wejść, bo strasznie malutko osób odwiedza mojego bloga, co mnie martwi :c No cóż, dziękuję tym osoba co to skomentowały i zapraszam do czytania :)
                             

2 komentarze:

  1. Już to prędzej czytałam, no i wiesz, że mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Kiedy dodasz nowe? :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K